czwartek, 1 września 2016

Pierniki toruńskie!

W tym miesiącu udało nam się wyrwać na dwa dni z miasta. Tym razem do... Innego dużego miasta, większego niż to, w którym mieszkamy.(; Przyznam szczerze, że uwielbiam wyjeżdżać w miejsca gdzie nie ma zasięgu, do sklepu jest minimum 4 km, a gdy pytasz o cashbacka najbliższego (bo bankomat dopiero w mieście) słyszysz "nie wiem, ja nigdy nie miałem konta w banku". Tak- kocham Mazury.  W każdym razie na weekend pojechaliśmy do Torunia.
Kiedy miałam ok 16 lat i rodzice w drodze na wczasy odebrali mnie z Jarocina przejeżdżaliśmy przez Toruń. Była noc i widziałam ogromny oświetlony most, jakieś wieżyczki i bulwar pełen ludzi. Wtedy wiedziałam, że muszę kiedyś odwiedzić to miejsce. Było to mniej więcej 8 lat temu i nigdy więcej, nawet przejazdem, się tam nie zjawiłam. Dlatego kiedy Dzióbek zaproponował wycieczkę od razu się zgodziłam ("Mieliśmy jechać nad morze! Albo rowerami szlakiem orlich gniazd! Innym razem do Torunia!").
Gdy tam jechaliśmy nie wiedziałam NIC o tym mieście. W przeddzień wyjazdu nadrabiałam zaległości. Przede wszystkim warto wiedzieć, że miasto leży w kujawsko-pomorskim. Niby proste, ale tu rzeka jest granicą! Lewobrzeżny Toruń jest w kujawski, prawobrzeżny pomorski (kojarzycie film gdzie dziewczyna chora na raka chciała być w dwóch miejscach na raz? W Toruniu jest to możliwe!).
(Dzióbek uznał, że to świetne miejsce na drzemkę- w przeciwieństwie do mnie nie wyspał się w samochodzie)

Dojechaliśmy, sprawdziłam na różnych blogach co warto tam zrobić i olałam to zupełnie. Gdy znaleźliśmy się na Rynku już doskonale wiedzieliśmy co dalej. Punkt pierwszy- wieża widokowa w Ratuszu. Wszędzie gdzie jesteśmy staram się zahaczyć o taki punkt z którego można zobaczyć panoramę miasta. Przede wszystkim pozwala mi się to rozeznać w terenie, łatwiej mi później ogarnąć gdzie jestem, dodatkowo widoki zapierają dech w piersi.

Później już poszło z górki. Warto wiedzieć, że w Toruniu jest możliwość kupowania wejściówek do muzeów  i innych atrakcji w pakiecie. Wychodzi trochę taniej niż płacenie za wstęp w każdym miejscu osobno.  Czyli za wieże widokową płacimy 11 zł, wstęp do Ratusza kolejne tyle, kupowane razem - 20 zł. Niby tylko 2 zł różnicy ale ( o ile dobrze pamiętam) pakietów było cztery, co daje oszczędność 8 zł, a to już dwie gałki lodów u Lemkiewicza! No właśnie- tej lodziarni nie sposób ominąć będąc w Toruniu. Ma dwa oddziały- jeden na Rynku drugi w bocznej uliczce (Wielkie Gabary 14). Przeogromne porcje lodów (nie polecam brać dwóch gałek na raz, tym bardziej nie o smaku serniczka i kinder bueno- potwierdzone info. Nawet taki łasuch jak ja ledwo dał radę), do wyboru w wafelku, albo firmowych kubeczkach. Były przepyszne! Chociaż do chałwowych lodów z La Vanilla w Zabrzu trochę im brakuje;). Na Rynku znajduję się także informacja turystyczna, w której każdy może wziąć sobie mapkę z zaznaczonymi punktami turystycznymi (Dzięki Piotrek- Ty mnie tego nauczyłeś;). Ułatwia to lawirowanie między uliczkami i poszukiwanie Domu Kopernika "bo gdzieś tu POWINIEN być". dzięki mapce zobaczyłam pomnik Kopernika, który mieści się zaraz koło Ratusza. (; Na swoją obronę powiem Wam, że w dzień kiedy tam byliśmy odbywał się koncert harmonijek ustnych, a scena i ludzie zasłaniali pomnik! 


 Kolejnym punktem naszego zwiedzania był browar Jan Olbrycht. Ciężko dostać miejsce (nas kelner zaprosił do oczekiwania przy barze), ale warto zaczekać - albo wypić przy barze(; . Zamówiliśmy zestaw degustacyjny. Cztery mini kufelki (125ml), w których dostajesz specjały tutejszego browaru- pils, pszeniczne, piernikowe i specjalne. Jeżeli chodzi o piwo specjalne my się załapaliśmy na APĘ (co jakiś czas zmienia rodzaj piwa specjalnego). Ku mojemu zaskoczeniu piwo piernikowe nie było obrzydliwe, a tego się spodziewałam. Barmani posiadają ogromną wiedzę na temat piw i ciągle dopytują o opinię. Można taki zestaw degustacyjny wziąć na wynos (24zł) w czterech buteleczkach 0.33.
Nie wiem jak Wy, ale ja nie wyobrażam sobie wyjazdów bez oklepanych i charakterystycznych punktów. Czyli jeżeli w końcu będę w Londynie będę musiała zrobić sobie zdjęcie w czerwonej budce, w Paryżu "dotknąć" czubka wieży Eiffla, a w Toruniu zjeść pierniki. Sklepów z piernikami w obrębie Starego Miasta jest co najmniej kilkanaście. Wybór spory, kolejki ogromne. Może wyjdę na ignoranta, ale jak dla mnie Toruńskie Pierniki smakują dokładnie tak samo jak Biedronkowe Pierniki, czy Tescowe (; Ale nic- veni, vidi, et comedi (przybyłem, zobaczyłem, zjadłem). Jedyne czym się różnią (wg. mnie) to cudowne opakowania w jakich można je kupić.! Ogromny wybór ładnych opakowań. Kupiliśmy trzy paczki i  jak przystało na zdrowo odżywiających się pseudo sportowców od razu zjedliśmy (obiad składał się z dwóch dań! Najpierw lody, później pierniczki;)




Dobra, pojedli, popili, krzywą wieżę też zaliczyli (jeżeli uda Ci się utrzymać minutę opierając się o nią z wyciągniętymi rękoma spełni się Twoje życzenie- mnie się nie udało) i do domu powoli wracali.
Toruń jest pełen przeróżnych atrakcji (nie o wszystkich też pisałam): przepiękny bulwar, ruiny zamku, muzea- nie zawiodłam się tym miastem. Jeżeli lubicie Kraków i Wrocław- to miasto jest połączeniem - tylko jest tu mniej hipsterów (; 
O! I bardzo ważna informacja! Jeżeli lubisz przemieszczać się rowerem po mieście to Toruń jest świetnie przystosowany- sporo ścieżek rowerowych, wyrozumiali mieszkańcy, którzy wiedzą, że ŚCIEŻKA ROWEROWA to nie jest dodatkowa część chodnika dla grubych ludzi, którym chodnik jest za wąski. Mnóstwo rowerów miejskich, których wypożyczenie nie wychodzi wcale drogo (trzeba tylko pamiętać o zalogowaniu się na stronie i wpłaceniu jednorazowo 20 zł za aktywacje konta). 

Dobra, dziękuję Ci Toruniu za dobre piwo, zwykłe pierniki i brak pieszych na ścieżkach rowerowych. mam nadzieję, że do zobaczenia jeszcze kiedyś(;

Pozdrawiam, Ewe

O! Jeszcze mi się przypomniało! Wiecie, że w Toruniu był kręcony kultowy film Rejs? Na bulwarze jest mur opisany najbardziej znanymi cytatami z tej produkcji! (;
 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz