niedziela, 4 września 2016

Pocztówka z Pragi

Co prawda wolny weekend (zawsze mam jeden  miesiącu) mam dopiero za tydzień, a planów na wyjazd jak zawsze brak, ale pomyślałam, że oprowadzę Was po mieście, które każdy powinien zobaczyć. Co to za miasto?
Wybraliśmy się tam w majowy weekend na trzy dni. Był to mój drugi wypad do tego miasta w życiu, Dzióbkowy stomilionówsiedemdziesiątyósmy, więc robił nam za przewodnika. Wraz z przyjaciółmi ( https://wyprawyiinnesprawy.wordpress.com/ ) odkrywaliśmy je tak dokładnie jak tylko się dało (czy wiesz, że piwo tam kosztuje mniej niż półlitrowa butelka wody, czy chleb?).  
Od czego zaczęliśmy? Aha, ehe, tak, zgadza się- wieża widokowa przy Moście Karola.Widoki... Nieziemskie!  To był moment kiedy pokochałam to miasto. Nie tak jak On i Ona (sprawdzali ceny mieszkań;) , ale zauroczyłam się na maksa.

Po przejściu trzy razy  razy wokół wieżyczki (i serii głupich zdjęć z nami w roli głównej) spacerek w kierunku Rynku na zimnego browarka. Co na nas tam czekało? Koncert, tłumy ludzi, słoneczko. Jak już wspominałam - nie przepadam za miejscami pełnymi ludzi, wydają mi się przytłaczające. Ale w Pradze było inaczej. Każdy był zajęty sobą, nie przeszkadzaliśmy sobie nawzajem, nie wchodziliśmy w interakcje. W ogóle muszę powiedzieć, że Czesi mają  bardzo ciekawe podejście do życia. Są spokojni, wyluzowani, nie wściubiają nosa w nie swoje sprawy a znaki drogowe traktują jak sugestie (ale czemu ja się dziwie, skoro mają zamiast poważnej waluty śmieszne pieniążki?:). 
Miało być romantycznie, a wyszło jak zawsze- Rynek w Pradze:)

Co, między innymi, zwiedzaliśmy?
Hradczany. Tłum ludzi wchodzi pod górę, aby zobaczyć to miejsce, ale po stokroć warto. Po drodze znajdziecie sporo punktów widokowych, z których roztacza się (omatkoprzenajświętsza) cudowny widok na miasto.  A co nas czeka na szczycie( o ile dojdziemy, bo dróg, dróżek, schodów, schodków, schodeńków w każdą stronę jest co najmniej milion). Otóż: ogromny zamek (największy pod względem zajmowanej powierzchni na świecie wg. księgi Guinessa), którego historia zawstydziłaby niejeden zamek (sama widziałam jak inne zamki się rumienią na wspomnienie o praskim koledze!) , belweder, ogrody. No właśnie, ku mojemu zaskoczeniu to ogrody stały się główną atrakcją, przynajmniej dla mnie. Bardzo przyjemne dla oka, pełne uroczych zakątków w których można usiąść niezauważonym. Okazały się świetnym miejscem, żeby odpocząć po męczącym dosyć podejściu.



Nie ominęliśmy oczywiście katedr, czy wszystkich urokliwych uliczek na terenie zamku, ale wydaje mi się, że  trzeba tam być, żeby zobaczyć i poczuć ten urok, niezależnie od tego jakbym się starała go oddać .;)
Piwko nad Weltawą. Jest obowiązkowym punktem praskiej wycieczki. To tam zobaczycie (wieczorem) ludzi młodszych i starczych, którzy mimo różnic  w wielu kwestiach przychodzą by relaksować, się, odpocząć, spotkać ze znajomymi. W sobotni  wieczór były tam porozstawiane namioty pełne bibelotów (jak na festynie)- nie wiem czy jest o regularne, ale na pewno dodawało klimatu. Piwkować można zarówno siedząc sobie nad rzeką (co początkowo wybraliśmy) jak i w kawiarniach na łodziach. Wybór spory, miejsc dużo, każdy znajdzie odpowiednią łajbę, czy "kawałek podłogi" na brzegu, żeby miło spędzić czas.(;
Wydaje mi się, że najlepiej poszlajać się  po tym mieście wieczorem. Nabiera magicznego charakteru. Właśnie wieczorem ( a może wczesną nocą) poszliśmy jeszcze zahaczyć o Wyszehrad. Jest to druga (obok Hradczan siedziba czeskich władców), To tam właśnie tam (przynajmniej dla mnie) najładniej wyglądała oświetlona milionami świateł nocna Praga:)
Tyle jeżeli chodzi o stolicę Czech (chociaż można by o niej napisać  o wiele więcej). Wszystkich, którzy jeszcze nie mieli okazji tam być, albo byli za dzieciaka (jak ja) serdecznie zachęcam do wyjazdu tam. Wydaje mi się, że nikt nie powie, że mu się nie podobało (; 

Pozdrawiam, Ewe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz